Czerwiec…Serio?!

Jak to czasem w życiu bywa, miewa się dni, w których wszystko jest trudne, bez sensu i jest się już wykończonym czekaniem. W moim przypadku, czekaniem na jakąkolwiek, choćby najmniejszą wskazówkę dotyczącą mego miejsca pobytu. Nie pomaga memu, jakże „wspaniałemu” samopoczuciu, członkostwo grupy na facebooku, gdzie ciągle pojawiają się wpisy, jak to już każdy zna swój dystrykt, rodzinę, czy choćby miasto pobytu. Przypominam tylko, że jest już czerwiec i trzeba załatwiać wszystkie wizy, bilety i inne głupoty. Tego dnia, dowiedziałam się również, że są ludzie, którzy zamierzają zrezygnować z wyjazdu, bo mają dość niewiedzy i nieustannego czekania. Tego dnia, dowiedziałam się też gdzie jadę…

 

 

Dodaj komentarz